Cisza dźwięczy wspomnień drzazgami
Z przyzwyczajenia tułam się po kątach
Omijając dziury powyciane nożycami boga
Od nowa uczę się jeść, kąpać się i myśleć
Coraz przyłapuję się na rozmyślaniu nad sensem
wody, której nikt już nie pije
Kordiał spływa ciężko w swej słodkości spowalniając łzy
A ja wygrapuję ostatnie iskierki życia z
podłogi
dywanu
zlewu
koca
szczotki
Wykłócam się z Wszechmogącym o sens
Przez śmierć wyzywam go na pojedynek
Nie pierwsza jestem i nie po raz ostatni
W międzyczasie w moich żyłach płynie paląca trucizna żalu
Ile razy musi przepłynąć moje serce
zanim je rozsadzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz