środa, 28 października 2009

Pearl Jam – Night Two (My Night)

Do wczoraj charyzma Eddiego Veddera była dla mnie wlaściwie tylko pojęciem książkowym. Dziś moge powiedzieć, że przekonałam się na własnej skórze jak to jest z tym graniczącym z magią darem. To niesamowite jak jeden wrażliwy człowiek potrafi poruszyć taki tłum, rozmawiać z nim, dzielić się smutkiem (“Come Back”), żartować (“ups, coś mi nie wyszło…. spróbuję jeszcze raz…. kto napisał tą piosenkę?!… a, to pewnie ja…”)opowiadać o tym, jak w ciągu dnia hala Spectrum poprzecinana jest wiazkami światła słonecznego z nielicznych okien, jakby boskim spojrzeniem, no i oczywiście razem z tym tlumem zaśpiewać.

Z racji układu stadionu, cześć widowni przez większość koncertu oglądała plecy członków zespołu. To właśnie dla nich Pearl Jam odwrócił się od większośći i wykonał “Last Kiss”.

Trochę wcześniej Eddie zrobił coś niezwykłego. Na początku nie załapałam znaczenia tego gestu. Swoją gitarę podniósł ponad głowę i przez to, strumień światła padający na niego odbił się i załamał (tak jak lustro). Potem tym światłem z gitary Eddie oświetlał wszystkich po koleji: nie tylko sektor środkowy, ale też najwyższe balkony stadionu, pokazując tym samym, że chociaż daleko i wysoko, ci ludzie są dla niego ważni. I chociaż nie jest możliwe uściskanie każdego z osobna, ten gest był takim niejako uściskiem skierowanym do wszystkich fanów, nie tylko tych stojacych najblizej.

Przeżycia z takiego koncertu są niezapomniane, i nie ważne, czy trwa on 2 godziny, czy 5, zawsze będzie niedosyt, że za mało, za krótko i bez kilku ulubionych kawałków. Pod koniec zrobiło sie naprawde fajnie, ale widać było, że członkowie zespołu są wykończeni. Po dwóch bisach Eddie po prostu poprosił: “Proszę, dajcie nam już iść”…. Na osłodę Radio 104.5, które cały czas patronuje koncetom zafundowało niezaspokojonym fanom godzine Pearl Jam non stop. Musze przyznać, że bardzo jestem im za to wdzięczna, chociażby dlatego, że wyjazd z parkingu zabrał nam mniej wiecej tyle samo czasu. Ale nie to jest najważniejsze. Najbardziej dotkliwy jest smutek ze spełnionego marzenia i z tego, że byłam tak blisko Pearl Jam, a jednocześnie tak daleko.

Wiem, że na luksus życia muzyką mogą sobie pozwolić tylko nieliczni. Ale jakie to życie! - intensywne i pełne boskiego światła, o którym mówił Eddie. Życie, które pozwala czuć się jak w domu w wielu miejscach, jak np. w Filadelffi, gdzie Pearl Jam ma 4 stadiony wypełnione po brzegi przyjaciółmi. Ale przede wszystkim jest to życie spełnione – gdybym mogła żyć muzyką, pewnie bym przetała jeść…


Na biletach było jasno napisane" Zakaz filmowania". Na szczęście wielu omineło jakoś ten zakaz i dzieki temu moje wspomnienia odżywają w filmikach poniżej.(God bless YouTube!!!)


Pearl Jam – Night 2 Recap

Set 1

* Animal
* All Night
* World Wide Suicide
* Elderly Woman Behind The Counter In A Small Town (feat. Pani z kurzym kuprem)
* I Am Mine
* Johnny Guitar
* Nothing As it Seems
* Gone
* Evacuation
* Even Flow
* Come Back
* No Way
* 1/2 Full
* Down (featuring Mike Ness and Johnny Two Bags)
* Wishlist
* Grievance
* Given To Fly
* The Fixer
* Save You

Encore 1

* Just Breathe (featuring a string quartet)
* Lukin (featuring a string quartet)
* Speed of Sound
* Push Me, Pull Me
* Garden
* Blood

Encore 2

* Last Kiss
* Wasted Reprise
* Better Man(Save it for Later) i tutaj
* The Real Me
* Porch
* Yellow Ledbetter(Little Wing)


PLUS: Ball & Chain (Social Distortion with Eddie Vedder & Mike McCready)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz