Ogłoszony we wtorek przez Biały Dom oficjalny raport: "Global Climate Change Impacts in the United States" jest niczym innym jak kolejną próbą zmiany amerykańskiej świadomości ekologicznej.
Globalne zmiany klimatyczne są faktem, wobec którego wielu amerykanów (ale na szczęście nie wszyscy) pozostaje beztrosko obojętnym. Co więcej, pojawiają się pseudo-naukowe glosy przekonujące o tym, że zmiany te wynikają z naturalnych przemian na Ziemi, a działalność człowieka nie ma z nimi nic wspólnego. Pogląd ten jest zaskakująco popularny.
Na szczęście „zielony” styl życia stał się od jakiegoś czasu modny. Wychodzą temu na przeciw niektóre firmy. Proekologiczna sieć sklepów spożywczych - Trader Joe’s stawia na torby papierowe i lniane. Co więcej za każdym razem kiedy pakuję zakupy w torbę wielokrotnego użytku biorę udział w losowaniu nagrody w postaci bezpłatnych zakupów. Całkiem fajny pomysł. Co ciekawe nawet odzieżowy TJMaxx rozdaje od niedawna torby wielokrotnego użytku – w dodatku za darmo! Oczywiście dla sklepu to jest, jak by nie było, pewna forma reklamy, ale na szczęście nikt mnie nie zmusza do płacenia za nią. Przez jakiś też czas Philla nosiła się z zamiarem całkowitego wycofania plastikowych torebek (jak niektóre duże miasta amerykańskie), ale projekt na razie nie został przyjęty.
Problem polega na tym, że przeciętny Amerykanin o ile nie ma nic przeciwko zbieraniu makulatury, czy segregacji śmieci, to gorąco burzy się kiedy usłyszy, że społeczność europejska stara się przekonać Amerykę do redukcji emisji szkodliwych gazów, zgodnie z międzynarodowymi normami. Dlaczego? Otóż przeciętnemu kierowcy wielkiego jak szafa Lincolna nie mieści się w głowie, że ktoś śmie ograniczać jego amerykańską wolność. Konserwatyzm amerykański karmi się siłą, wyolbrzymioną dumą narodową, nieograniczonym kapitalizmem i sporymi niedociągnięciami w edukacji. Taka mieszanka nie może prowadzić do niczego innego jak głębokiej arogancji. I tak pomimo tego, że żyjemy w czasach globalizacji Amerykanie nie są niestety zdolni do poczucia odpowiedzialności w rozumieniu ogólnoświatowym. Ich odpowiedzialność sprowadza się wyłącznie do odpowiedzialności obywatelskiej, lokalnej, a wygoda nadal jest wartością niemal nadrzędną, z entuzjazmem wykorzystywaną przez konsumpcjonizm.
Dlatego wtorkowy raport skupia się na konkretnych zagrożeniach klimatycznych i ich następstwach dla samych Stanów, oczywiście w kontekście zmian globalnych. I to jest chyba jedyny sposób, żeby uświadomić Amerykanom powagę zagrożeń, skoro ich wyobraźnia nie potrafi przekraczać granic. Przez optymistów raport nazwany został "game-changer" z nadzieją, że wpłynie on na zmianę sceptycznej opinii publicznej. Ale takie zmiany nigdy nie są ani łatwe ani szybkie. Ważne natomiast jest to, by te wysiłki były kontynuowane. Wsparcie Białego Domu ma także ogromne znaczenie, nie tylko dlatego, że autorytet prezydenta jest w tym kraju ogromny, bez względu na polityczna metkę, ale także dlatego, że pozwala wierzyć w zmianę tonu rozmów międzynarodowych. Poza tym zawsze cieszy, kiedy obietnice przedwyborcze nie okazują się jedynie tanimi sloganami dla naiwnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz