wtorek, 14 lipca 2009

Washington

Trzy lata zabrało mi wybranie się do Waszyngtonu oddalonego zaledwie 2 godziny drogi od Filadelfii. Wybierałam się i wybierałam, ale wreszcie dotarłam. O mieście wiedziałam tylko tyle, że jest bardzo niebezpieczne, z wysokim wskaźnikiem przestępczości. W pamięci też miałam migawki Białego Domu, czy Kongresu, tak często będące tłem telewizyjnych korespondencji z politycznego serca Ameryki. Właściwie nie spodziewałam się niczego szczególnego i może dlatego po części Waszyngton tak mnie zachwycił. Zamiast kwintesencji Ameryki (tak jak na przykład Nowy Jork) odkryłam miasto o prawdziwie europejskim wyglądzie. To była prawdziwa niespodzianka!
Zaopatrzeni w mapę (i daleko niewystarczające zapasy wody) wyruszyliśmy w teren. Centrum miasta z Białym Domem, pomnikiem Lincolna i Washingtona, Mallem, Kongresem i Biblioteką, (tworzące wielką literę L na mapie) okazało się ogromne. Nawet przy sprzyjającej pogodzie nie da się chyba tego wszystkiego obejść w weekend, nie mówiąc o środku lata, kiedy duszne, przytłaczające gorąco odbiera wszystkie sily...

CONGRESS



MINIATURY


LIBRARY OF CONGRESS


SMITHSONIAN



















DUPONT CIR.

Oto pomysł na bar! -Wino, piwo i książki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz