środa, 25 sierpnia 2010

Norwegian Wood

Po przeczytaniu tej modnej powieści miałam tak mieszane uczucia, że postanowiłam zajrzeć na Biblionetkę i zobaczyć jakie była wrażenia innych. Okazało się, że książka ma gorących zwolenników i zdecydowanych przeciwników, a ja plasuję się gdzieś pomiędzy.
Zgadzam się, że powieść napisana jest prostym językiem, co może być zarówno wadą, jak i zaletą. W tym przypadku to chyba zaleta, bo nie wyobrażam sobie przełknięcia opowieści o nastoletnich samobójcach pisaną w kwiecistym, podniosłym stylu. Tyle o formie.



Co do treści mam więcej zastrzeżeń. Pomijając to, że powieść nastroiła mnie wyjątkowo depresyjnie, trudno pominąć dosyć śmiały wątek erotyczny. W sumie fragmenty te mnie nie raziły, bo od początku podeszłam do tego, jako elementu rewolucji hipisowskiej. Coś jednak jest w tym, że to, co niektórzy postrzegają za wyzwolnie seksualne, inni widzą jako pewne zniewolenie młodych dziewczyn "które niezależnie od nastroju chcą tylko robić dobrze".
To co jednak przeszkadzało mi najbardziej, to zagadnienie samobójstwa, które jest dominujacym tematem powieści. Może spóźniłam się z przeczytaniem jej jakieś 10 lat, ale nie widzę w młodzieńczym samobójstwie nic podniosłego, a odniosłam wrażenie, że w taki właśnie sposób jest ono pokazywane. Wydawać by się mogło, że w Norwegian Wood panuje plaga samobójstw. Gorzej, że nikt nie dopatruje się powodów, tak jak nikt nie skupia się nad tym co zmusza nas do walki o życie i szczęście. Denerwuje mnie to, że słabość traktuje się z wiekszym pietyzmem niż codzienną walkę o normalność głownego bohatera. A jest mu przecież trudniej właśnie dlatego, że ma w sobie cieżar smutku spowodowanego samobójstwem przyjaciela i depresją ukochanej.
Może nie do końca zrozumiałam zamierzenie ukryte w Norwegian Wood, a może zwyczajnie nie lubie takiej ponurej literatury. I nie ma w tym nic złego, bo czytam dlatego, że mnie to cieszy i nie jestem intelektualną sadomasochistką.
Dlatego słysząc, że Marukami lubi trzymać się schematów tematycznych w swych powieściach, odnoszę wrażenie, że ja raczej wolę trzymać się od jego twórczości z daleka. Chociaż mam cichą nadzieję, że kiedyś mnie przyjemnie zaskoczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz