wtorek, 14 września 2010

O tym jak można tęsknić za książką

Uzależniłam się od książki... :)
Co prawda to nic nadzwyczajnego, skoro parę razy zdarzyło mi się zarwać noc z wypiekami na twarzy. Mimo tego tym razem wydaje się, że przyciąganie jest jakby bardziej dokuczliwe ;)
O ile "Glidia" była bardzo przeciętna, a przez "Nowicjuszkę" przeleciałam szybciutko, tak Wielki Mistrz uzależnił mnie tak, że rozłąka boli i nie potrafię za bardzo skupić się na niczym innym. Czytam na przerwie w pracy, czytam czekając aż mi się zaparzy poranna herbata, wczoraj nawet złapałam się na chowaniu z książką w różnych dziwnych miejscach, marząc żeby spragniony towarzystwa mazuś zapomniał o mnie chociaż na chwilę...
Co tu dużo mówić? Opowieść po prostu płynie, akcja wciąga, wątek romanyczny wzrusza, świat magii intryguje, a postacie dają się lubić. Poza tym jest w tej fantastyce kuszący sposób na oderwanie się od mniej ekscytującej rzeczywistości. Życie towarzyskie co prawda bardzo na tym cierpi, ale coż...

Sequel do Trylogii Czarnego Maga - "Misja Ambasadora" otwierająca kolejną trylogię (Trylogię Zdrajcy) już czeka na mnie na półce w księgarni, a w następnym roku ma się ukazać kolejna część. Jest też prequel do Czarnego Maga - "Uczennica Maga". Czyli jest na co czekać i czym się ekscytować, skoro wygląda na to, że umiejętności pisarskie Trudi Canavan są coraz lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz