niedziela, 27 marca 2011

Sushi: Miso

Po kilku latach mojego romansowania z sushi (nie tak bardzo znowu oryginalnego) przyszla wreszcie pora na domową wersję rarytasów z surowej ryby. Żeby było weselej i mniej stresująco, zaprosiliśmy do pomocy znajomych, którzy mieli za sobą pewne w tym temacie doświadczenie. Zabawa okazała się przednia, humory dopisały, a zwijanie maki okazało się o wiele łatwiejsze, niż mi się wydawało. Chyba najtrudniejszym etapem całej imprezy były zakupy. Na szczęście sklep z produktami azjatyckimi mam bardzo niedaleko, tym bardziej, że okazało się, że musiałam tam spędzić dwa popoludnia, żeby znaleźć odpowiednie składniki. Sklep nie jest duży, ale większość artykułów ma opisy w różnych językach azjatyckich, których szczerze mówiąc nawet nie rozróżniam. Nie wystarczy wiedzieć, co to np. nori, trzeba jeszcze umieć rozpoznać to słowo w alfabecie japońskim. Dodam, że na obsługę raczej też nie można liczyć, bo większość z pracowników (oprócz pań przy kasach) to Meksykańczycy, którzy są owszem bardzo mile uśmiechnięci, ale niewiele więcej ode mnie wiedzą o dashi na przykład. Niemniej jednak wycieczka to takiego sklepu jest prawdziwą przygodą i teraz, jak już znam go prawie na pamięć będę tam zaglądać regularnie.
Ale wracając do sushi. W restauracjach zawsze zamawiam moje dwie ulubione przystawki: zupe miso i surówke z wodorostów. Dlatego i tym razem postanowiłam ich nie pominąć. Zupa miso jest fundamentalnym elementem codzinnej japońskiej diety. Tradycyjne japońskie śniadanie składa się z ryżu I właśnie zupy miso. Pasta miso, czyli główny składnik zupy, pojawia się też w wielu innych potrawach. I trudno się dziwić, skoro nie tylko dodaje im intensywnego smaku, lecz także podobno obniża ryzyko nowotworu piersi, a nawet łagodzi objawy choroby popromiennej. Produkowana ze sfermentowanego ryżu, pszenicy i (albo) soi, pasta miso jest bogata w tłuszcz Omega-3 i Omega-6, białko, witaminy i minerały. Do zupy najczęściej dodaje się najbardziej popularne białe miso. Jego głownymi składnikami są ryż i pszenica i jest ono łagodniejsze od czerwonego miso, które musi dojrzewać przez conajmniej rok. Drugim bardzo ważnym składnikiem zupy miso jest dashi, czyli japoński bulion z suszonych ryb. Najczęściej można go dostać w postaci proszku. Podobno można też użyć bulionu warzywnego, ale domyślam się, że efekt końcowy nie będzie aż tak smaczny. Dashi ma intensywny rybny aromat, który trudno wyczarować czymś innym. Mając miso i dashi już można przygotować podstawową wersję zupy, którą warto jednak urozmaicić takimi dodatkami jak: tofu, grzyby shitake, wodorosty wakame, ziemniaki, szczypior, kawałki ryby, czy krewetki.
A oto sprawdzony przeze mnie przepis:
Zupa Miso
Składniki:
4 szkl. wody, 1.5 łyżeczki dashi w proszku, 0.5 szkl. pasty miso, 4 grzyby shitake w plasterkach, 1-2 łyżki suszonych wodorostów (uprzednio namoczonych), 0.5-1 szkl. tofu, 2 łyżki pokrojonego drobno szczypiorku.
Przygotowanie:
Do gotującego wody dodać dashi, a następnie grzyby i namoczone, odcedzone wodorosty. Całość gotować na małym ogniu przez kilka minut (im dłużej gotuje się wodorosty, tym mniejszy zostawią one aromat). Następnie całość zdjąć z ognia i dodać pastę miso; dokładnie wymieszać (uwaga: pasty miso nie należy gotować, żeby się nie zważyła). Na koniec dodać pokrojone na małe kawałeczki tofu i szczypiorek. Jeśli chodzi o tofu, to większość przepisów sugeruje użycie miękkiego tofu, które kruszy się bardzo łatwo. Moim włąsnym sposobem na wszelkie tofu (także to twarde) jest osuszenie go ręcznikami papierowymi – wtedy kroi sie troche lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz