sobota, 7 stycznia 2012

2011: Podsumowanie

Jak zwykle trudno mi wskazać tą jedną książke, która zasługuje na miano zwycięzcy. Więcej sensu ma moim zdaniem wyliczenie tych pozycji, które coś we mnie zmieniły, coś mi nowego ukazały, a może po prostu te, które przeczytałam z wielką przyjemnością. Dużo mniej kłopotu sprawia mi podanie tytułów, które w jakiś sposób mnie zawiodły. Zacznę więc od tej kategorii.

Sad smile

Po fantastycznej “Pokucie” Iana McEwana miałam okazję kupić po dobrej cenie pare innych powieści tego autora. “Na Plaży Chesil” czytało się jeszcze dosyć dobrze, “Sobota” natomiast była moim zdaniem fatalna. Przemęczyłam się przez tą niedługą, jakby nie było, opowieść omijając kilka stron tu i ówdzie (a dodam, że nie robię tego nigdy; ostatni raz przeskakiwałam przez strony lektur w liceum). Dygresje, w które wpadał głowny bohater były nudne i zdecydowanie za długie. Zresztą cała powieść, której nie mogłam po prostu odłożyć ze względu na niepewne zakończenie, nadaje się raczej na krótkie opowiadanie.

Inną książką, która w jakiś sposob mnie zawiodła była “Gra o Tron”. Wiem, że pewnie mocno narażę się wielu fanom G.R.R. Martina, ale szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem ten cały zachwyt. Powieść nie wywarła na mnie wrażenia pomimo potężnego potencjału jaki w niej tkwi. Czegoś mi w niej zabrakło. Może za dużo w niej polityki, a trochę za mało magii? Zaczęłam nawet czytać drugą część, ale po kilkudziesięciu stronach straciłam do tej historii całe moje serce. A szkoda.

Smile

Ubiegły rok był dla mnie łaskawy, jeśli chodzi o nowo poznanych autorów. Już wiem, że wielu z nich pozostanie ze mną na długo. To własnie w tamtym roku zaczęłam czytać kryminały Henninga Mankella, poznałam fantastyczną Irene Nemirovsky, Kate Atkinson, czy Jo Nesbo. Wyróżnienie należy się także pisarstwu Maurice Druona i jego wspaniałemu cyklowi “Królowie Przeklęci”.

Jeżeli miałabym wskazać konkretne faworytki do tytułu najlepszej książki roku 2011, to byłyby to następujące pozycje:

1) “Tajemnica Lady Audley”, May Elizabeth Braddon– czyli wiktoriański kryminał napisany przepieknym językiem. Elegancki i nastrojowy.

2) “Dziwny Przypadek Psa Nocą”, Mark Haddon – wzruszająca (ale nie smutna) opowieść o autystycznym chłopcu. Niekonwencjonalna i wciągająca.

3) “Nocna Zamieć”, Johan Theorin – klimatyczny kryminał, którego akcja osadzona się na szweckiej wyspie Olandii. Skandynawskie pisarstwo najlepszego gatunku.

4) “Kobieta w Klatce”, Jussi Adler-Olsen – zauważyłam, że z biegiem lat coraz rzadziej trafiają mi się książki, przez które zarywam noce. Problem ten absolutnie nie dotyczy kryminałów Adlera-Olsena. Nie tylko mało spałam, ale też moje myśli ciągle obracały się wokół powieści, kiedy zmuszona byłam zrobić przerwę w czytaniu. Przerw tych było jednak niewiele, bo książke przeczytałam w tempie błyskawicznym. Dodatkową (i wielką) zaletą jest humor – tak przecież rzadko spotykany w skandynawskich kryminałach…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz