poniedziałek, 20 lipca 2009

His Dark Materials

“Złoty kompas” to pierwsza część trylogii Philipa Pullmana zatytułowanej “Mroczne Materie”. Chociaż “Zaczarowany nóż” (tom drugi) i “Bursztynowa luneta” (tom trzeci) nie biarą udziału w kolorowym wyzwaniu to jednak nie potrafię ograniczyć mojej recenzji jedynie do samego "Złotego Kompasu", jako że wszystkie trzy części składają się na jedną opowieść.

Głowną bohaterką Mrocznych Materii jest Lyra Belacqua. W świecie Lyry, który zaczynamy poznawać od jej rodzinnego Oksfordu, każdemu człowiekowi towarzyszy tzw. dajmon, który jest niczym innym jak duszą ucieleśnioną pod postacią zwierzęcia. Dajmony mogą wygladać jak koty, ptaki, psy, czy gryzonie, przybierając rożne formy symbolicznie odpowiadające duszy danego człowieka. Dzieci w wieku Lyry maja dajmony, które moga zmieniać swój wygląd w zależności od nastroju człowieka. Potem, wraz z okresem dojrzewania dajmon przybiera jedną, niezmienną formę, która będzie mu towarzyszyć przez resztę życia. Zanim jednak ta przemiana stanie się udziałem Lyry, dziewczynka uda się w długą podróż, pełna niesamowitych przygód i niebezpieczeństw.

Do samego końca nie wiemy jakie zadanie przypisał Lyrze los, wiemy natomiast, że jest to ważna rola, ukryta w przepowiedni, o której dziewczynka nie ma prawa się dowiedzieć. Lyra nie jest jednak sama - ma wielu sprzymierzeńców w postaci dobrodusznych gyptians, klanu wiedźm, czy pancernego niedźwiedzia o imieniu Iorek Byrnison. Oprocz tego jest w posiadaniu magicznego złotego kompasu (alethiometer), który pokazuje prawdę, temu kto umie go użyć.

Po drodze dowiadujemy się, że ambitny wuj Lyry - lord Asriel, jest w rzeczywistości jej ojcem, a znienawidzona Pani Coulter - matką. Lyra słusznie nie utożsamia się z rodzicami. Ambicja jest jedynym celem obojga, chociaż walczą po przeciwnych stronach barykady. Trzeba przyznać, że Pani Coulter jest okrutna, ale to Lord Asriel wzbudził we mnie prawdziwie negatywne uczucia. Według mnie Asriel jest przykładem człowieka dla którego zasada "cel uświęca środki" jest jedynie punktem wyjścia. Przypomina mi on rewolucjonistę, dla ktorego nic nie ma znaczenia oprócz wyznaczonego celu, a zamiast idealistycznej pasji, jest w nim jedynie zimne wyrachowanie.

Lord Asriel jest jednak tylko pobocznym bohaterem, o wiele ważniejszy od niego samego, jest cel, który sobie wyznaczył: "Somewhere out there is the origin of all the Dust, all the death, the sin, the misery, the destructiveness in the world. Human beings can't see anything without wanting to destroy it, Lyra. That's the original sin. And I'm going to destroy it. Death is going to die". Fragment ten jest właściwie punktem w którym zaczyna się prawdziwa kontrowersyjność powieści Pullmana. Lord Asriel wyrusza bowiem na podbój Królestwa Niebieskiego, przeciwko siłom podającym się za Boga, który dawno wycofał się w cień: "Well, where is God - said Mrs. Coulter - if he's alive? And why doesn't he speak anymore? At the beginning of the world, God walked in the garden and spoke to Adam and Eve. Then he began to withdraw, and he forbade Moses to look at his face. Later, in the time of Daniel, he was aged - he was the Acient of Days. Where is he now? Is he alive, at some inconceivable age, decrepit to die, a rotten hulk? And if that is his condition, wouldn't it be the most merciful thing, the truest proof of our love for God, to seek him and give him the gift of death?"
Wbrew temu co można czasem usłyszeć o Pullmanie i jego twórczości, Mroczne Materie nie negują istnienia Boga, powieść jest raczej świadectwem poglądów wachających się pomiędzy agnostycyzmem i teizmem (o ile to możliwe). Najbardziej interesujące jest wedlug mnie to, że Pullman zadaje trudne pytania dotyczące religii, wiary, dogmatyzmu i mistycyzmu. Rozprawia sie z władzą wspomagającą się religią, wykorzystującą ślepą wiarę i naiwność do tego, by zniewalać. Ale przecież nie on pierwszy zauważył te zależnosci i opisał je. Nie on pierwszy namawia też do dyskusji o wolności człowieka, pisząc między innymi: "Every little increase in human freedom has been fought over ferociously between those who want us to know more and be wiser and stronger, and those who want us to obey and be humble and submit". No właśnie: dlaczego człowiek wierzący musi być zniewolony? Dlaczego wolność myśli, niezbędnej do rozwoju, miałaby być sprzeczna z duchowością człowieka? Oczywiście, że religia jest w pewnym stopniu narzędziem kontroli społecznej, co ma także swoje dobre strony. Jednocześnie zastanawia mnie gniew z jakim traktuje się jakiekolwiek próby dyskusji na temat spraw boskich. Głeboka wiara nie musi być ślepa i dogmatyczna, co oczywiście nie oznacza, że będzie to wiara łatwa. Prawda powinna się jednak zawsze obronić, dlatego nie musi bać sie ani krytyki i ani dyskusji. Co innego religia - coś, co wedlug Pullmana jest najwyżej karykaturą wiary, narzędziem władzy i kontroli ludzkich sumień.

Może niektórzy się ze mną nie zgodzą, ale uważam, że w Mrocznych Materiach jest pierwiastek boski. Wspomniałam już, że Pullman rozprawił się w wizerunkiem Boga, jako sędziwego mędrca. Nie pozbawił jednak tego pół-fikcyjnego świata wiary. Zawiera się ona wedlug mnie w tajemniczym Pyle (Dust), który jest świadomą energią płynącą w niewydzialnych żyłach Wszechświata. To Pył dał początek ludzkości obdarowując ją świadomością. Jeśli dobrze to wszystko zrozumiałam, to wizja ta jest w pewnym sensie wyznaniem wiary.

Mroczne Materie są powieścią fantastyczną z zacięciem teologiczno-filozoficznym, ale przy tym także porywającą książką przygodową, z barwnymi postaciami i zaskakującymi zwrotami akcji, przez co czyta się ją lekko i szybko. Od czasu do czasu mamy do czynienia z trudniejszymi zagadnieniami, lecz nie na długo, bo zaraz znowu zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń. Jest to przecież książka skierowana do młodych czytelników. I chyba właśnie dlatego jej tematyka tak bardzo mnie zaskoczyła. Z jednej strony mamy: wróżki, niedźwiedzie, zaczarowane przedmioty; z drugiej - krytykę religii, grzech pierworodny, Boga na emeryturze oraz koszmar czyścca, bez nieba i piekła. Może właśnie to, że w zamierzeniu jest to powieść dla dzieci czyni ją tak bardzo kontrowersyjną?

Na koniec kilka słow krytyki, jako że zakończenie jest niestety najsłabszą częścia ksiązki. Po dwóch całkiem zgrabnie napisanych tomach trylogii w trzecim Pullman padł ofiarą sentymentalizmu i moralizatorstwa. Wątek miłości Lyry i Willa jest po prostu przyciężki, a wygłaszane prawdy nie wtapiają się już w wydarzenia z taka łatwością jak przedtem.

Mroczne Materie warte są jednak przeczytania, mimo że zakończenie nie sprostało całości. Nie tylko dla sympatycznych postaci, magii i przygody, ale także po to, by zastanowić się kim jesteśmy i jaką wartość ma dla nas wolność: "What work have I got to do, then? No, on second thought, don't tell me. I shall decide what I do. If you say my work is fighting, or healing, or exploring, or whatever you might say, I'll always be thinking about it. And if I do end up doing that, I'll be resentful because it'll feel as if I didn't have a choice, and if I don't do it, I'll fell guilty because I should. Whatever I do, I will choose it, no one else".
 

Sympatyczne Mulefa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz