czwartek, 4 lutego 2010

Przeminęło z Wiatrem

"Przeminęło z wiatrem" szufladkuje się często jako romas. Oczywiście, że jest to opowieść o miłości, do tego bardzo romantycznej, bo niespełnionej. Jednak według mnie dużo ciekawsza od wątku romantycznego jest postać głownej bohaterki, a także tło społeczne zarysowane z wielką gracją.

1

Scarlett O'Harę poznajemy w samym środku beztroskiego flirtu z bliźniakami z sąsiedniej plantacji. Pomimo swego młodego wieku Scarlett, jak najbardziej świadoma jest władzy jaką potrafi dać jej uroda i bez oporu z niej korzysta. Można by ją nazwać małą manipulatorką, albo raczej dopartywać się w tym silnego charakteru, który ujawni się w obliczu ciężkich czasów. Tak czy inaczej, świat który otacza kokietującą Scarlett, świat plantacji bawełny, wytwornych bali i przyjęć na świeżym powietrzu powoli umiera, by w końcu przeminąć wraz z zawieruchą wojny domowej. Na początku Południe żyje wiarą w zwycięstwo tzw. Sprawy. Tylko nieliczni rozumieją to, że Konfederacja nie ma poważnych szans na wygranie wojny w silną ekonomicznie Północą. Scarlett natomiast Sprawa nie obchodzi wcale. Martwią ją za to mniej częste przyjęcia i uciskające jak ciasny gorset konwenanse, które i tak w końcu zacznie przełamywać, skazując siebie na ostracyzm. Tym także zbytnio się nie przejmuje, a powodzenia nie ubywa jej przy tym wcale. Z upływem czasu wojna staje się coraz bardziej uciążliwa dla wszystkich, a sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej po porażce Południa. Scarlett zmuszona jest stawić czoła niebezpieczeństwom i takim wrogom jak bieda i głód. W chwili desperacji nie poddaje się jednak, ale staje do walki. Jej orężem jest silny charakter i inteligencja, przez co Scarlett staje się modelowym przykładem kobiety wyzwolonej, sufrażystki, nie uświadamiając sobie tego i o to nie dbając.

Najpiękniejsza w postaci Scarlett jest jej przemiana. Z kokietki stopniowo zmienia się ona z kobietę o silnej woli i niezłomnym charakterze. Scarlett nie nabywa jednak tych cech, ale je odkrywa w sobie samej. Kto wie jakie sily drzemią w nas, aż do czasu kiedy sytuacje, które pozornie nas przerastają, je rozbudzą?
Dzięki swej nieprzerwanej walce Scarlett w końcu odnosi sukces, osiąga wyznaczony cel, ale mimo tego nie jest szcześliwa. Uświadamia sobie, co jest dla niej naprawde ważne dopiero wtedy, gdy to traci. Ale i nawet to jej nie złamie: "Pomyślę o tym wszystkim jutro, w Tarze. Zniosę to lepiej. Jutro pomyślę, jak go odzyskać. Mimo wszystko, życie się dzisiaj nie kończy".   

2 
I tak silna, ale jakże urocza, bogata, ale nieszczęśliwa, Scarlett stała się jedną z moich ulubionych postaci kobiecych.

Moim drugim ulubionym elementem powieści jest tło społeczne w przededniu Wojny Secesyjnej, w jej trakcie i po jej zakończeniu. Dane nam jest zobaczyć arystokratyczny świat plantatorów, ludzi dumnych ze swojej ziemi, którzy w obronie południowego stylu życia wyruszyli na bratobójczą wojnę. Wielu z nich zginęło, pozostawiając resztki dawnego świata, wspomnienia i żal w rękach kobiet. To na ich barki niejednokrotnie spadł ciężar sprostania nowej, jakże innej rzeczywistości. Margaret wychowała się w otoczeniu weteranów wojny domowej, słuchając autentycznych opowieści świadków tamtych czasów. Takie źródło oddaje charakter minionych czasów dużo wierniej niż oficjalna historia, którą - jak wiadomo - spisują zwyciescy. Przedsecesyjne Południe opisane przez Mitchell nie jest wbrew pozorom piekłem, w którym bezustanku dręczy się Murzynów. Jankesi nie walczyli tak naprawde o zniesienie niewolnictwa, ale o kontrolę nad pękającym w szwach skarbem Południa, które postanowiło się uniezależnić. Kwestia abolicjonizmu była jedynie pretekstem i narzędziem politycznym sprytnie wykorzystywanym podczas wojny i po jej zakończeniu. Przed wojną plantatorzy opiekowali się niewolnikami chociażby dlatego, że z ich pracy się utrzymywali. Jankesi dali im wizję wolności, podburzając jednocześnie przeciwko dawnym właścicielom, ale nie zapewniając w zamian niczego więcej. W wyniku tego wielu wyzwoleńców upojonych wolnością było bez pracy i opieki społecznej, ale za to głęboko przekonanych, że coś im się należy. Co ciekawsze ta specyficzna postawa roszczeniowa przetrwała do czasów współczesnych, dziedziczona z pokolenia na pokolenie i podsycana jeszcze niedawną walką o pełne równouprawnienie.
Ale Mitchell kwestionuje nie tylko mit ciemiężonego niewolnika. Jankescy żołnierze wcale nie są bardziej miłosierni i bardziej sprawiedliwi niż żołnierze Konfederacji, a Wojna Secesyjna, jak każda wojna ma tylko pozornych zwycięzców, bo zbyt wielu poległych jest po obu stronach barykady. Wojny, które niemal zawsze toczą się o wielkie idee, tak naprawdę po cichu napędzają gospodarkę. A tak jak mówi Rhett, na burzeniu, a potem odbudowywaniu zarabia się ogromne pieniądze.    

Margaret Mitchell wychowała się w Atlancie i trudno się dziwić oddaniu z jakim opisała swoje rodzime Południe. Żyzna ziemia, pachnąca bawełną, bujną zielenią i południowym słońcem wydała na świat wielu dobrych i szlachetnych ludzi, którzy posłużyli za pierwowzór powieściowych postaci, mimo że autorka zaprzeczała temu wielokrotnie. To właśnie o nich jest ta książka: nietuzinkowych, skomplikowanych, ale pięknych ludziach, którzy zostają w pamięci na dłużej.

3

I jeszcze jedno: czytając Przeminęło z Wiatrem czasem miałam wrażenie, że Margaret stworzyła katalog typowych mieszkańców Południa, wykorzystywany potem przez innych pisarzy opisujących życie na tych terenach. Melanie skojarzyła mi się z Ruth ze "Smażonych Zielonych Pomidorów", charakter Scarlett przypomina temperament Idgie, Archie można porównać do Smoky'ego, a Big George dorównuje wzrostem, sympatycznym usposobieniem i lojalnością Samowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz