czwartek, 25 marca 2010

“Midnight in the garden of Good and Evil” – John Berendt

Savannah to miasto niepozorne. Nie jest ani metropolią, ani ważnym ośrodkiem kulturalnym, ani nawet stolica stanu. Mimo, że znajduje się PRAWIE na szlaku Północ-Południe wyznaczonym przez największą autostradę Wschodniego Wybrzeża – I95, to jest na tyle daleko, by zniechęcić podróżnych, którzy mają czas zaledwie na krótką przerwę. Ale to może dobrze, bo Savannah jest miastem, którego uroku należy zażywać bez pośpiechu.
Czar Savannah nie był jednak sprawą tak oczywistą w pierwszej połowie XX wieku. To co oszczędził jankeski gen.Sherman w czasie Wojny Secesyjnej, zniszczył czas i zmiany społeczne. Neoklasyczne centrum miasta, niegdyś zamieszkane przez elitę opustoszało w wyniku XX-wiecznej mody na przedmieścia. Piękne kamienice i zielone skwery stały się domem dla biedniejszej i dużo mniej chwalebnej części społeczeństwa. Przełomowym momentem dla miasta i jego przyszłości była wizyta Lady Astor w 1946 roku. To własnie jej słowa (“Savannah is like a beautiful woman with a dirty face”) zapoczątkowały inicjatywę mieszkańców, której celem było przywrócenie miastu dawnej świetności. Lady Astor przeprosiła za swe słowa już następnego dnia (“I feel I owe Savannah an apology. I had no idea my remarks would get such publicity but I confess I am glad. I know you realize what I meant. Being a passionate southerner, I hate people coming over and saying we are untidy, etc.”), ale na szczęście zdążyły one odcisnąć odpowiednie piętno na wrażliwej dumie Południowców. To dzięki ich wieloletnim wysiłkom Savanah jest dzisiaj uważna za jedno z najpiekniejszych miast USA.

MECER HOUSE                                         MONTEREY SQ.
Mercer House Monterey Square

BONAVERTURE CEMENTARY             LAFAYETTE SQ.
bonaventure_cem 2947927-Lafayette_Square-Savannah
Na charakterystyczny wizerunek miasta składa się jednak nie tylko jego architektura, ale też mieszkańcy. W tym “subtropikalnym terrarium” (jedno w wielu wyrażeń, którymi John Berendt opisuje miato w swej książce) wykluwają się historie pełne barwnych i ekcentrycznych charakterów. “Północ w ogrodzie dobra i zła” opisuje prawdziwych ludzi, których autor poznał mieszkając przez kilka lat w Savannah. Dlatego książka ma formę dużo bliższą reporterskiemu spojrzeniu na świat. Imiona niektórych opisywanych bohaterów zostały zmienione, ale nie wszystkie, bo też nie wszyscy czuli potrzebę ukrywania siebie pod fikcyjnymi postaciami. I tak w internecie można znaleźć nie tylko zdjęcia Mercer House, czy Bonaventure Cementery, ale też Lady Chablis, Jima Williamsa, czy Joe Odoma.

jim_williams_real            odom joseph
              JIM MILLIAMS                                                 JOE ODOM

 TheLadyChablis4
 LADY CHABLIS

Książka Berendta podzielona jest na dwie części. Pierwsza snuje opowieści o mniej lub bardziej nietuzinkowych mieszkańcach miasta, z których najbardziej ubawiła mnie historia Jacka-Jednookiej Jill (Jack, the one-eyed Jill) w rozdziale czwartym. Druga część książki skupia się natomiast prawie wyłącznie na procesie oskarżonego o zabójstwo Jima Williamsa. Mimo, że pierwsza cześć jest ciekawsza niż drugia, to obie tworzą kompletny obraz społeczeństwa Savanny; z jego historią, zwyczajami, kontrowersjami, szczyptą magii voodoo i paroma innymi rzaczami, które pewnie nie mogłyby się wydarzyć w żadnym innym amerykańskim mieście. Książki tej nie czyta się może jednym tchem, ale na pewno warto zapoznać się trochę z Savanną i jej zróżnicowaną społecznością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz