czwartek, 30 grudnia 2010

Oddech

Po raz kolejny zachwycam się Where Breating Starts Torda Gustavsena. Nie potrafię słuchać tego utworu nie odbierając go jako tańca. Tańca przepełnionego smutkiem, lecz niezwykle zmysłowego. Jakże chciałbym zapomnieć się kiedyś w takim tańcu, powoli przesuwać się w rytmie delikatnej perkusji, stąpać wśród ostrożnie wybieranych, subtelnych, ale jakże idealnych fortepianowych dzwięków. Nie mówiąc, nie oddychając tylko chłonąć muzykę i rytm, odbierać je całym ciałem, by potem złapać na chwilę poczucie rzeczywistości przy kontrabasie. Na chwilę milknie fortepian i wydawać by się mogło, że wszystkie światła zgasły, że ktoś wyłączył emocje. 

Nie słucham tego kawałka przez wiele miesięcy, ale czasem wraca on do mnie właśnie tak, z nienacka. Wyłania się z ciszy, niezależnie od skojarzeń podpowiadanych przez dzwięki w oddali. Chociaż trudno się dziwić, że taka muzyka rodzi się z ciszy. Świat musi się zatrzymać, usnąć, żebyśmy usłyszeli swój własny oddech.

Key_West_TangoAG340

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz