1) Kupowanie książki w księgarni komercyjnej
Wydawało by się, że jest to rozwiązanie najbardziej oczywiste, chociaż najdroższe i niekoniecznie skuteczne. Sprawdza się najlepiej, kiedy czekamy na kolejną powieść ulubionego autora, albo następną część sagi. Poza tym nowe książki, jak świeży chleb, kuszą zapachem.
2) Wypożyczanie z biblioteki
Sposób najtańszy, bo darmowy. Poza tym nie musimy sie zastanawiać gdzie upchniemy kolejny tom, skoro wypożyczona książka jest u nas gościem na krótko (a przynajmniej powinna być). Minusem bibliotek jest to, że często mają ograniczone zasoby, a do popularnych książek ustawiają się kolejki. A jak już się doczekamy, to trzeba wyrobić się z przeczytaniem w określonym czasie. Sam stres!
Już dużo bardziej lubię…
3) Pożyczanie książki od znajomej osoby
Takie książki czyta się zazwyczaj z polecenia – często wiemy czego możemy się spodziewać. Słuchamy z zaciekawieniem przed przeczytaniem, potem rozmawiamy i dzielimy się wrażeniemi. Bardzo przyjemny i towarzyski sposób.
4) Prezent
Podarowana książka może bardzo ucieszyć, ale też prawdziwie zaskoczyć. Zwłaszcza kiedy okazuje się, że samych siebie zaskoczyliśmy czytając coś, co pomimo wątpliwości okazało się całkiem ciekawe. Lubię dostawać książki pod choinkę - nie tylko ładnie wyglądają zapakowane w zgrabne paczuszki, ale też świetnie wpisują się w atmosferę świątecznego, zimowego wieczoru.
5) Kupowanie w księgarni internetowej
Przede wszystkim wygodne, relatywnie tanie i nadzwyczaj skuteczne. Nie musimy dostawać skurczu szyi przeszukując kolejne półki, często i tak nie znajdując tego, czego szukamy już od jakiegoś czasu. Wybór mamy wielki, można także przebierać w wydaniach. Chociaż za książkę (i wysyłkę) trzeba oczywiście zapłacić, nigdy nie mogę oprzeć się złudzeniu, że paczka, którą właśnie dostałam jest podarunkiem, albo niespodzianką.
6) Szperanie w antykwariacie
Na taką książkę trzeba sobie zapracować. Przeszukać rzędy ciasnych, zakurzonych półek, przerzucić sterty świeżo dostarczonych książek w jakimś pudełku w kącie, wspinać się po chwiejących drabinkach, by wreszcie wypatrzyć upragnioną książkę pod stertą innych na samym szczycie półki. I wysuwając ją delikatnie modlić się do bibliofilskich bogów, żeby ta napuchnięta opowieściami piramida nie runeła nam na głowę… Taaak, wyprawa do antykwariatu może być prawdziwą przygodą. Pomijając bardzo apetyczne ceny książek, należy również wspomnieć o tym, że miejsca te często funkcjonują na krawędzi organizacji non profit; innymi słowy prowadzone są nie tyle dla zysku, co z pasji. Dlatego w antykwariacie można nie tylko zasięgnąć dobrej rady, ale też gaworząc radośnie o książkach z właścicielem, zapomieć na chwilę o żyjącym pod dyktando zegara świecie na zewnątrz.
7) Polowanie na wyprzedażach bibliotecznych
Czyli wersja antykwaryczna do kwadratu. Sposób, który właśnie odkryłam dzięki Keri, naszej uśmiechniętej przyjaciółce z Media i który opisuję szerzej w jutrzejszej odsłonie.
PS. Co ciekawe, o ile nie lubię czytać książek wypożyczanych z biblioteki, tak nie przeszkadzają mi książki z drugiej ręki. Może dlatego, że książki biblioteczne są jak tłum - anonimowe, w przeciwieństwie do książek spersonalizowanych dedykacjami i datami. Czasem nawet, pomiędzy kartkami można znaleźć starą pocztówkę, która służyła za zakładkę, albo jakieś notatki. Takie książki mają według mnie dwie historię: tą pierwszą - opowiedzianą przez autora, i kolejne – tworzone przez czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz