czwartek, 18 sierpnia 2011

Kryminalne Lato - Cz. 1

Przyznaje z pokorą, że mam słabość do kryminałów. Wlaściwie każda pora roku jest dobra na porządne morderstwo, ale mimo wszystko to własnie latem towarzystwo sprytnych detektywów wydaje się wyjątkowo kuszące. W tym sezonie prym wiedzie kolejny bohater szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości, czyli Kurt Wallander z serii powieści kryminalnych Henninga Mankella.

Nie da się ukryć, że i ja nie potrafiłam oprzeć się urokowi skandynawskich kryminałów. Po Stiegu Larssonie i dwóch niezwykle udanych olandzkich krymiałach Johana Theorina, przyszła kolej na Mankella.

Kierującego skańską grupą dochodzeniową Wallandera nie da się nie lubić. Może przede wszystkim dlatego, że daleko mu do super-policjanta, wymierzającego sprawiedliwość w batmanowskim stylu. To człowiek z krwi i kości – rozwiedziony wielbiciel opery, który ma odpowiedni sweter na każdą temperaturę, skomplikowane relacje z ojcem, problemy z samochodem i wyznaje zasadę: „że jest czas życie i jest czas na śmierć”. Wallander to policjant rzeczywisty, do tego stopnia, że można sobie bez trudu wyobrazić jego alter ego w świecie realnym. To wrażenie pogłebia to, że w swoich kryminałach Mankell dużą uwagę przykłada do precedur policyjnych i żmudnej pracy, której nawet w obecnych czasach nie da się w całości zastąpić wysoko rozwiniętą technologią. Zresztą akcja dzieje się co najmniej 20 lat temu, a więc w czasach kiedy zdolność logicznego myślenia i intuicja podparta doświadczeniem były najważniejszymi narzędziami w rozwiązaniu zagadek kryminalnych. To wszystko sprawia, że mamy do czynienia z kryminałami o nieco staroświeckim charakterze, gdzie akcja może nie toczy w zawrotnym tempie, ale mimo wszystko niezawodnie wciąga. A to oczywiście, obok udanej postaci Wallandera jest moim zdaniem najwiekszym atutem powieści Mankella.

„PIĄTA KOBIETA”

Pewnej ciepłej, afrykańskiej nocy dochodzi do okrutnego zabójstwa czterech zakonnic i piątej kobiety, która okazuje się szwedzką turystką. Zbrodnia ta zapoczątkuje serię ponurych wydarzeń w odległej Szwecji, gdzie policja z Kurtem Wallanderem na czele rozpocznie pościg za tajemniczym mordercą. Rozrzucone elementy układanki w końcu jednak złączą się w logiczną całość, a tytułowa piąta kobieta ujawni się w podwójnym znaczeniu.

„MORDERCA BEZ TWARZY”

Pewnej zimowej nocy, na prowincji niedaleko Ystad zostaje popełnione brutalne morderstwo. Ofiarami są starsi ludzie, którzy wydają się nie mieć żadnych wrogów. Policja ma więc problem ze znalezieniem sensownego motywu. Jedynym punktem zaczepienia są ostatnie słowa umierającej kobiety. Czy to wystarczy by znaleźć sprawcę?

„PIRAMIDA I INNE OPOWIADANIA Z KURTEM WALLANDEREM”
(„Pierwsza Sprawa Wallandera”, „Mężczyzna w Masce”, „Mężczyzna na Plaży”, „Śmierć Fotografa”, „Piramida”)

Zbiór rozrzuconych w czasie opowiadań stanowiących dopełnienie serii o Wallanderze. Jedne ciekawsze („Pierwsza Sprawa Wallandera”), inne mniej („Mężczyzna w Masce”, „Mężczyzna na Plaży). Tutułowe opowiadanie „Piramida” jest zdecydowanie najlepsze. Może dlatego, że jego dłuższa forma pozwoliła na rozbudowanie wątków. Znowu też mamy do czynienia z podwójnym znaczeniem tytułu (tak jak w „Piątek Kobiecie”) co jest dosyć przyjemnym zabiegiem literackim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz