poniedziałek, 31 października 2011

Coś na Halloween, ale niekonwencjonalnie

Gdybym wiedziała przed sięgnięciem po "Zawsze mieszkałyśmy w Zamku", że twórczość Shirley Jackson zainspirowała Stephena Kinga, pewnie wiedziałabym też czego się spodziewać po tej krótkiej opowieści. Ale i tym samym ominęła by mnie niespodzianka! Z jakiegoś powodu tytuł skojarzył mi się raczej z romantycznym otoczeniem zakurzonych mebli i porośniętych mchem rozwalających się murów. Szybko okazało się jednak, że tytułowy zamek jest przede wszystkim więzieniem.

we-have-always-lived-in-the-castle-deluxe

Zamek chroni mieszkające w nim siostry Blackwood przed ostracyzmem. Spowodowany jest on pewnym wydarzeniem sprzed kilku lat, kiedy to pozostała część rodziny została otruta przy niewinnym, niedzielnym obiedzie. Mimo upływu czasu sprawa pozostaje niejasna, a nieustająca niechęć, a wręcz nienawiść mieszkańców pobliskiego miasteczka sprawia, że starsza siostra, Constance nigdy nie wychodzi z domu, a młodsza Mary Katherine (Merricat) ucieka w świat guseł i czarów, a jej najbliższym przyjacielem jest kot. Ostatnim mieszkańcem "zamku" jest wpół-szalony wuj Julian. Na początku wydaje się, że powrót do normalności jest kwestią czasu. Za namową sąsiadki - jedynej osoby, która odwiedza "zamek", starsza siostra rozważa przekroczenie progu domu, który do tej pory chronił ją przed ludzkimi językami i nieukrywaną niechęcią. Wkrótce jednak pojawia się jeszcze jeden, bardziej niespodziewany gość. Jego wizyta, która od początku nie wróży niczego dobrego, kończy się bardzo burzliwie. Bo okazuje się, że wystarczy mała iskra by rozniecić ognień ludzkiej nienawiści, który zdawał się powoli przygasać.  

"Loteria" to z kolei opowiadanie o tym, czym zakończyła się pewna z pozoru niewinna loteria przeprowadzana co roku w małej wiosce zagubionej gdzieś pośród pól kukurydzy. Nowela ta po raz pierwszy ukazała się w czerwcu 1948 roku w magazynie New Yorker. Co ciekawe odbiór opowiadania był nader negatywny, co zaskoczyło tak pisarkę jak i wydawców magazynu. Wielu czytelników odwołało prenumeratę New Yorker'a tego lata, a pisarka (jak na ironię) otrzymała w tym czasie wiele przepełnionych nienawiścią listów. Dzisiaj "Loteria" uznawana jest za klasykę i od wielu lat omawia się ją w amerykańskich szkołach.

10670221

Elementem, który łączy obie książki jest na pewno nastrój napięcia, ale też i pytanie, do czego zdolny jest człowiek, kiedy czuje za plecami poparcie grupy. W tłumie człowiek traci swoją indywidualność, chętnie przenosi co najmniej część odpowiedzialności za własne czyny i myśli na innych. Wspólnota ujawnia to, co w człowieku słabe i złe, dając jednocześnie iluzję siły i bezkarność. Niestety historia ludzkości jest pełna przykładów na to, że takie postawy nie są jedynie wytworem literackiej wyobraźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz